Guliwer w Panewnikach

Wystarczyło przypadkowe i pospieszne zarazem przejście przez teren bazyliki w Panewnikach i już mię sztuka dopadła i kultura zarazem w postaci pana w wieku lekko późno średnim, czyli zupełnie jak autor tego posta, który to podkładając mi pod nos swojego powiedzmy że smartfona zażądał podniecony niezwykle bym go zdjął z tymże oto obiektem w tle.
 
Spojrzałem za wzrokiem cokolwiek niespodziewanego tu o ósmej rano przy pięciostopniowym mrozie wyznawcy jak się okazało sztuki w lewo i oniemiałem, albowiem dostrzegłem ni mniej ni więcej tylko... hmm… jakby fragment Guliwera objedzonego arbuzem....



(Moje skojarzenie poniżej)
 
 
...który tak naprawdę okazał się nie Guliwerem, ani nawet jego częścią, a uwaga, Arką, nie wiem do końca czy tą od poszukiwaczy zaginionej. Wiedza ta sporo by mi dała, albowiem wedle opisu z tablicy informacyjnej szklana łódź i drewniana dłoń symbolizować mają kruchość natury i zależność jej od działań człowieka. Dobra, rozumiem. Ścinamy ogromne drzewo, rzeźbimy coś z niego i mówimy, że to dla ochrony przyrody. Spoko. Może być. Kumam czaczę. Najlepszą obroną jest atak. A poza tym nie o dziś wiadomo, że dłoń ma wymiar metafizyczny. Jak na obrazku poniżej.
 
 
Ciekawszym jednak jest dla mnie, że wedle autorów dzieło to wędrować ma przez całe Niemcy... I tu właśnie wiedzy z tablicy mi zbrakło. Czyżby to jakaś nadinterpretacja układu z Schengen? :))

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.