Nasze małe Need for speed

W panewnickich lasach, niedaleko pętli autobusowej i słynnego opuszczonego szpitala nazywanego przez naiwnych willą Chruszczowa znajduje się bardzo interesujące miejsce. Jest to kilka wyasfaltowanych placyków poprzedzielanych zaroślami, które kiedyś (placyki, nie zarośla) były terenem rozmaitych zakładów pracy, w większości dawno już dziś zburzonych. Od ładnych paru lat jeśli nie dłużej odbywają się tu nielegalne wyścigi samochodowe, a dokładniej rzecz ujmując bardziej może pokazy gromadzące całkiem sporą publiczność. Wielu osobom mieszkającym na Zadolu czy w Ligocie to przeszkadza, ponieważ niewątpliwie pisk opon słychać bardzo daleko, ale z drugiej strony nic złego się tu nie dzieje, a też sami kierowcy nikomu, poza swoimi maszynami, krzywdy nie wyrządzają.
 

 
O tym, że mają talent świadczy choćby ten krótki filmik jaki dziś nakręciłem. Może jest to jakiś niewykorzystany potencjał? Nie wszystko w końcu co młode i krnąbrne jest złe. Zamiast skarg i narzekań, zamiast straszenia się nawzajem może by tak ktoś pomyślał o ucywilizowaniu tej okolicy? Teren można ogrodzić, oświetlić, co nieco uporządkować i z pewnością wprowadzić jakieś ograniczenia czasowe organizowania tu takich rajdów. W zamian zyskamy ciekawe miejsce, coś idealnego dla młodych i nie tylko, możliwość zarobku (fast foody itp.) i przede wszystkim niekonwencjonalną rozrywkę pozwalającą realizować ludziom swoje pasje i także wpisującą się w nowoczesny wizerunek miasta.
 
Las? Zwierzęta? Jedno i drugie jak na śląskie warunki i tak na razie ma się nieźle. Skoro nie myślimy o nich prowadząc nowe drogi i budując nowe osiedla nie bądźmy nadgorliwie obłudni legalizując i cywilizując to, co i tak już jest, a co może być lepsze, bezpieczniejsze i ciekawsze dla dobra wszystkich.
 
Ja jestem za.  
 
 

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.