W czasach mojej oby dawno minionej pracy na budowie wielkim poruszeniem odbiło się dnia pewnego przyjęcie do firmy nowego pracownika, na którego identyfikatorze mój kolega odczytał był napis „elektronik”. Pośród kilkudziesięciu murarzy, płytkarzy, malarzy i jednego mało aktywnego zawodowo tudzież prywatnie elektryka była by taka to nowa osobistość nawet nie perłą między wieprzami, ale wręcz Koh-i-Noor’em na miejskim wysypisku, i tak też tę informację odbieraliśmy do momentu, gdy sami ujrzeliśmy owego nowoprzyjętego z wystającym spod kufajki kartonikiem „robotnik budowlany”. Jako że nikt wcześniej w naszym zakładzie takiego tytułu nie nosił widocznie owo słówko robotnik wyglądało dla nie dość spostrzegawczego prawie jak elektronik…
A że prawie robi różnicę, to już wszyscy wiemy. Z reklam.
I ja o reklamie właśnie. Zawisła sobie taka w kilkudziesięciu egzemplarzach w mojej okolicy udając jednak, kto wie czy nie lepiej niż wspomniany na wstępie pan (bo świadomie), że absolutnie reklamą nie jest. Słowa „robotnik budowlany” zastąpiono tu tylko poważnym zwrotem „zawiadomienie”. I oto na karteluszku tym, a warto tu dodać, że absolutnie nie wiszącym na byle tablicy czy słupie a raczej „poważnie” na skrzynkach na listy, ogrodzeniach czy elektrycznych szafkach, napisano że W związku z coraz większą liczbą awarii urządzeń gazowych oraz zatruć tlenkiem węgla Zakład Instalatorstwa gazowego [tak w oryginale – dop. mój] będzie przeprowadzał zapisy na kompleksowe czyszczenie piecyków, tzw. junkersów oraz kuchenek gazowych. W czasie trwania zlecenia usługa będzie wykonywana z 50% rabatem. Usługa przeznaczona jest dla osób chętnych. Tyle „elektronik”, pora na "robotnika budowlanego”. Oto on. W ofercie posiadamy czujniki czadu. Usługi hydrauliczne – montaż –serwis – naprawa piecyków. Zapisy tylko telefonicznie [tu numer] w godzinach od 10 do 18:00
I „elektronik” po raz drugi: Dziennik Ustaw nr 74 z dnia… ble ble ble
W czym problem, zapytają Państwo?
Można powiedzieć, że w tym, iż nie wiadomo w porównaniu do czego ani jak duża w ogóle, gdzie, kiedy i jak liczona jest np. ta coraz większa liczba awarii i zatruć albo jakiż to konkretnie i gdzie się mieszczący Zakład Instalatorstwa gazowego oferuje nam swoją pomoc, ewentualnie jeszcze, od jakiej ceny i czy kiedykolwiek istniejącej liczona jest ta ogromna 50% zniżka, czym jest okres trwania zlecenia i wreszcie, już z przymrużeniem oka, jak rozumieć zapis o tym, że klient powinien być chętny. Ale zostawmy to. Sedno leży gdzie indziej.
Zatytułowanie REKLAMY zwrotem ZAWIADOMIENIE wprowadza potencjalnego klienta w błąd sugerując, iż wszystko, co znajduje się w takim druku jest czymś, do czego mniej lub bardziej jest on zobowiązany lub zobowiązywany właśnie od teraz np. przez jakiś urząd lub przepis. Powoływanie się w REKLAMIE na w żaden sposób niedoprecyzowane „coraz większe liczby awarii i zatruć” jest sugerowaniem jakoby wydarzyło się w ostatnim czasie coś, co wymaga od użytkownika/klienta podjęcia jakichś konkretnych działań najlepiej jak najszybciej. Użycie miana Zakład Instalatorstwa gazowego bez podania pełnej nazwy firmy, nazwiska właściciela czy adresu siedziby tworzy wrażenie jakoby druk był sygnowany przez mniej lub bardziej oficjalny czynnik w rodzaju np. firm zajmujących się dystrybucją gazu czy prądu. Zwrot „zapisy” sugeruje, że istnieje jakiś określony czas, liczba wolnych miejsc lub konkretna sytuacja („liczne awarie” na przykład) w trakcie których skorzystanie z oferty jest możliwe. I wreszcie powołanie się w zakończeniu na Dziennik Ustaw (w druku opisany dokładnie ze wszystkim paragrafami i datami) a także miejsca wywieszenia reklam tworzą w czytającym przeświadczenie, że podjęcie przez niego działań opisanych wyżej jest, jeśli nie konieczne, to przynajmniej pożądane. Drobiazgiem jest tu dodanie, że ustawa nie wspomina o wymogu korzystania z usług firmy będącej autorem opisywanej reklamy, a jednie mówi, że użytkownik odpowiedzialny jest za sprawność instalacji, co jest oczywistą oczywistością.
Pan „elektronik” z mojej historii chyba nawet nie dowiedział się nigdy, za kogo go błędnie wzięto i jak się jego przybycia na budowę wystraszono a pomyłka ta stała się potem tylko naszą firmową anegdotką, pan „robotnik” z roku 2020 zasłania wirtualną kufajką swój identyfikator tak, że nawet, gdy sam mówi, że elektronikiem nie jest, robi to w sposób, który każe, przynajmniej mniej zorientowanym myśleć inaczej.
Nie twierdzę, że to nielegalne, skądże, za to niesmaczne z całą pewnością.